Motocykl Pana Kafki
16
%
173 Kč 206 Kč
Odesíláme do 3 až 5 dní
Sleva až 70% u třetiny knih
Janusz Mielczarek deklaruje się jako miłośnik prozy realistycznej w najlepszym wydaniu. Mianem swych mistrzów określa Babla, Steinbecka czy Paustowskiego. Wpływy tego sposobu pisania są wystarczająco widoczne w twórczości zakochanego w słowie prozaika, by nie podważać tych deklaracji. Ale przecież, ta na wskroś realistyczna proza jest podszyta magią i językowym rozpasaniem. Tu się odzywają późniejsi mistrzowie opowiadań Janusza Mielczarka Gabriel Garcia Marquez i przede wszystkim Bohumil Hrabal. Można bez ryzyka pomyłki stwierdzić, iż w tej odmianie proza Mielczarka osiąga loty najwyższe. W Tam, gdzie NIE rosły poziomki, w Motocyklu Pana Kafki, w Trąbce, by wymienić tylko niektóre z tych opowiadań, które znalazły się w niniejszym tomie, rzeczywiste i nierzeczywiste ulega cudownemu stopieniu. Aż do utraty tchu, aż do bólu. Towarzyszy temu język wycyzelowany, rzadki już dzisiaj, ale i on podległy fragmentami zatraceniu w chwilach miłości i rozpaczy. Po mielczarkowsku nadałbym temu zbiorowi pysznych opowiadań miano prozy dojrzałych jabłek spadających z cudownego drzewa życia.
Bogdan Knop
To samo grał kulawy Antoś na naszym weselu. Znowu legła w trawę i z zamkniętymi oczami mówiła dalej: Tak nas z Zenkiem na kochanie sparło, że uciekliśmy cichcem do takiej szopki z sianem. Wszystko zostało porzucone: gorzałka, świniaki, goście, tańce, i tylko my, wczepieni w siebie jak te głodne psy, jak dzikusy Ale chytrusy nas znalazły i belka po belce, deska po desce, szopkę rozebrali. Siano tylko zostało, a my na nim, na samej górze, rozhuśtani, jak w lunaparku. Można nas było wynieść, spalić, zarąbać, udusić. Nie było nas na tym świecie. Dopiero od muzyki ocknięcie przyszło.
Fragment opowiadania Trąbka
Bogdan Knop
To samo grał kulawy Antoś na naszym weselu. Znowu legła w trawę i z zamkniętymi oczami mówiła dalej: Tak nas z Zenkiem na kochanie sparło, że uciekliśmy cichcem do takiej szopki z sianem. Wszystko zostało porzucone: gorzałka, świniaki, goście, tańce, i tylko my, wczepieni w siebie jak te głodne psy, jak dzikusy Ale chytrusy nas znalazły i belka po belce, deska po desce, szopkę rozebrali. Siano tylko zostało, a my na nim, na samej górze, rozhuśtani, jak w lunaparku. Można nas było wynieść, spalić, zarąbać, udusić. Nie było nas na tym świecie. Dopiero od muzyki ocknięcie przyszło.
Fragment opowiadania Trąbka
Autor: | Mateusz Folwarski |
Nakladatel: | Ludowa Spółdzielnia Wydawnicza |
ISBN: | 9788320557336 |
Rok vydání: | 2020 |
Jazyk : | Polština |
Vazba: | Měkká |
Počet stran: | 151 |
Mohlo by se vám také líbit..
-
Sposób na życie
Mateusz Folwarski
-
Bezpańskie niebo
Elwira Krupp
-
Dwie twarze kobiety
Tadeusz Zając
-
Fraszkowe opis zwierząt
Barbara Jundo-Kaliszewska
-
Mojej najpiękniejszej, ja najmądrzejszy
Kazimierz Kaz Ostaszewicz
-
Raduj się, kto może. Impresje poetryckie
Ireneusz Ruchniewicz
-
Drogie Mole i Moliki!
Marcin Lwowski
-
Krótki przewodnik po systemie prawa p...
Rafał Golat
-
W kielichu jego dłoni. Erotyki
Krzysztof Saturnin Schreyer
-
Muza w czasie zarazy. Pigułki poetyckie
Ireneusz Ruchniewicz
-
Cera kurtyzany
Andrzej Szymański
-
Pytanki wydumanki
Andrzej Janusz Mierzejewski
-
Moje Wuhan
Adam Gauder
-
Bo ja kocham PRL
Piotr Wróbel
-
Poezje wybrane
Alicja Patey-Grabowska
-
Przed lustrem. Satyry, bajki, krotoch...
Krzysztof Saturnin Schreyer